... czyli o emigracji w okolice Genewy.

sobota, 23 maja 2015

Długie majowe weekendy we Francji

Każdy lubi długie weekendy, nawet gdy chętnie chodzi do pracy (zakładając, że akurat nie pracuje, bo przecież nie wszyscy mają wtedy wolne). Każdego roku nie mogłam się doczekać początku maja i nie chodziło tylko o wolne (tym bardziej, że w nie tak odległych latach łączyło się z widmem sesji), ale o to, że wreszcie było czuć wiosnę. Francuzi i Szwajcarzy też lubią długie weekendy -- tak bardzo, że w tym roku w maju prawie każdy jest lub może być "przedłużony". Właśnie zaczyna się ostatni, więc to dobry moment na napisanie o nich.

Pierwszy długi weekend w tym roku zaczął się, tak jak u nas, 1 maja. Święto Pracy jest dniem wolnym i od XIX wieku w niektórych miastach odbywają się manifestacje i pochody, Francuzi i Szwajcarzy wręczają też swoim bliskim gałązki konwalii na szczęście. Podobno zwyczaj ten zapoczątkował z XVI wieku król Francji Karol IX, który podarował je każdej damie dworu. Tu trochę wstyd się przyznać, ale dowiedziałam się o tym miłym zwyczaju po fakcie. Widziałam co prawda dużo konwalii w sklepach i u ulicznych sprzedawców, ale myślałam, że po prostu zaczął się na nie sezon. Niestety nie kupiłam bukietu (ani nie dostałam), bo już od prawie 2 lat stoimy przed wyborem: albo kwiaty albo kot. Do tego 1 maja przesiedziałam w domu, oglądając filmy, bo potwornie lało.

Dokładnie tydzień później, 8 maja, znów było wolne, tym razem z okazji zakończenia drugiej wojny światowej. Nie dla mnie jednak, bo pracuję według polskiego kalendarza ;) Oddam więc lepiej głos Géraldine z bloga Comme une Française:



Powodem dwóch kolejnych długich weekendów są święta religijne. W czwartek, 14 maja, wypadło w tym roku Wniebowstąpienie Pańskie (l'Ascension). W tutejszym laickim społeczeństwie to po prostu okazja do odpoczynku i spędzenia czasu z rodziną, głównie chyba w domach, bo Ferney-Voltaire, miasteczko, w którym spędziłam ten dzień, wydawało się wymarłe. Nie znaczy to, że nie było miło, tym bardziej, że pogoda tym razem dopisała :) Napiszę o nim przy innej okazji, a na razie zajawka:



W najbliższą niedzielę wypada z kolei Zesłanie Ducha Świętego (Pantecôte). Z tej okazji długi weekend mają tylko Szwajcarzy, dla których poniedziałek po Zielonych Świątkach jest dniem ustawowo wolnym od pracy.

3 komentarze:

  1. Podstawowa wiedza, której brak kiedyś zawiódł. Mięliśmy w planach wizytę w nietypowej restauracji w Chur, okazało się (a na śmierć o tym zapomnieliśmy) że Szwajcaria w tym dniu nie pracuje. Niestety ta restauracja również była zamknięta (dzwoniliśmy). Denerwujące to było :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, w zwykłe niedziele też życie potrafi tu zamierać... o ile sklepy rozumiem, to restauracje jakoś mniej :P Ale w takich bardzo turystycznych i popularnych miejscach wszystko jest czynne nawet w święta, w tamten weekend byłam w Guyères i wszystko było otwarte, a turyści dopisali ;)

      Usuń
  2. Doszłam do wniosku, że maj w Szwajcarii to chyba najlepszy miesiąc na jakąś dłuższą wyprawę, bo wtedy nie trzeba brać dużo dni wolnych :D

    A co do restauracji - przynajmniej w części niemieckojęzycznej - nas wciąż denerwuje fakt, że gdy zamawiamy na stronie internetowej stolik na godzinę np. 18, to po przyjściu okazuje się, że kuchnię otwierają dopiero o 19 - żadnej informacji na stronie :P Najlepiej więc tylko telefonicznie - z naszego doświadczenia wtedy powiadamiają o godzinie otwarcia kuchni.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.