... czyli o emigracji w okolice Genewy.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Karnawał w Annecy

Maski i kolorowe, bogate, staroświeckie stroje w XXI wieku na ulicach miasta? Do niedawna kojarzyło mi się to tylko z karnawałem w Wenecji, który od zawsze chciałam zobaczyć. Tymczasem takie wydarzenia są od lat organizowane w innych miastach Włoch, Francji, Szwajcarii, Niemiec i pewnie też w innych krajach, nie zapominając o Brazylii.

karnawał w Annecy
Carnavaliers chętnie pozowali do zdjęć sami...


Karnawał w weneckim stylu ma całkiem długą tradycję w Annecy, moim ulubionym mieście w okolicy, o którym pisałam już kiedyś i które nie bez powodu nazywane jest alpejską Wenecją. W tym roku, w poprzedni weekend, odbywał się on już po raz dwudziesty i przyciągnął prawdziwe tłumy. Na pewno pomogła w tym też piękna pogoda i temperatura dochodząca do 18 stopni. Tłum paraliżował skrzyżowania i uniemożliwiał normalne poruszanie się po wąskich uliczkach starego miasta, a każdą postać w przebraniu otaczał wianuszek kilkunastu fotografów. Bardzo trudno było o wolny stolik w restauracjach, mimo że jest ich w Annecy całe mnóstwo i ze względu na niezwykłe jak na tę porę roku ciepło dużo ludzi jadło na zewnątrz. Skoro szerzej nieznany karnawał w Annecy przyciągnął tak wielu ludzi aż trudno mi sobie wyobrazić co się musi dziać w Wenecji!

... i w towarzystwie.



A o co w tym wszystkim chodzi?

W zimowy weekend po mieście przechadzają się carnavaliers - zamaskowani ludzie przebrani w piekne i bogate stroje, ręcznie przygotowywane przez nawet kilka miesięcy. Liczy się pomysł (zdarzają się stroje wzorowane na postaciach historycznych) i wykonanie. Karnawał, który poprzedza Wielki Post, niemal od zawsze w Europie kojarzył się z dobrą zabawą i pozwalaniem sobie na więcej niż zwykle. Ułatwiała to anonimowość, którą zapewniały maski, zapewne stąd ta tradycja. Co ciekawe, to tradycja raczej katolicka, bo choć karnawały są organizowane we wszystkich większych szwajcarskich miastach to nie ma żadnego w protestanckiej Genewie.


karnawał w Annecy
Wszyscy chętnie pozowali i chwalili się strojami

karnawał w Annecy
Większość kostiumów była wzorowana na strojach historycznych.

karnawał w Annecy
A niektórzy uczestnicy sami stylizowali się na postacie historyczne - tu widzimy Katarzynę Medycejską


Z chęcią zobaczyłabym jeszcze karnawały w innych miastach, w tym oczywiście ten w Wenecji. Atmosfera naprawdę robi wrażenie. Niby nic takiego, poprzebierani ludzie przechadzają się ulicami miasta... ale trochę im się zazdrości.


A jeśli ciekawi Was jak to wygląda w innych krajach, to zapraszam na inne blogi, których autorzy pisali o karnawale u siebie:

Madou - Strasbourg
Ciekawa Aosta - Alpy
Włoskie Love - Wenecja
Primo Cappuccino - Wenecja
Studia Parla Ama - Włochy
Językowy Precel - Berlin
Językowy Precel - Cottbus


Przy okazji tej lektury widać, że karnawały niemieckie i starsbourski są zupełnie inne niż ten w Annecy, który jest bardzo inspirowany włoskimi. Nie jest to jednak wcale dziwne, bo znajdująca się na pograniczu włosko-francuskim Sabaudia została przyłączona do Francji dopiero w XIX wieku. Ale to temat na osobny wpis.


poniedziałek, 15 lutego 2016

Przepis na tartiflette i tartichèvre

Tartiflette to od dawna jedno z moich ulubionych dań. Jest łatwe i szybkie do zrobienia, pyszne i sycące, a potrzebne składniki zazwyczaj są w lodówce (z wyjątkiem sera reblochon, ale można go zastąpić innym).

Przepisów na tartiflette jest dużo i choć składniki są w każdym niemal takie same, to sposób przyrządzenia różni się w zależności od regionu. Dla mnie bazowym przepisem jest tartiflette po sabaudzku (tartiflette savoyarde), ale i tak robię go trochę po swojemu - moja wersja jest nieco lżejsza i mniej kaloryczna, ale wcale nie gorsza od oryginalnej.

Tartichèvre, tartiflette w Annecy
Tartichèvre, czyli tartiflette z kozim serem


Składniki dla 3 głodnych lub 2 bardzo głodnych osób:
  • ziemniaki (tyle, ile się zmieści w naczyniu żaroodpornym),
  • ser reblochon (mimo wielkiej miłości do sera uważam, że 1 to za dużo, bo jest bardzo tłusty, wystarczy pół),
  • 200 gramów boczku (którego nie lubię, więc zastępuję dobrą suchą szynką),
  • 100 ml śmietany (12% całkowicie daje radę, wcale nie trzeba tłustej),
  • 2 małe cebule (biała i czerwona) i 1 ząbek czosnku,
  • 100 ml białego wina, koniecznie wytrawnego,
  • 2 łyżki masła,
  • sól, pieprz, opcjonalnie gałka muszkatołowa.


Sposób przygotowania:

  1. Ziemniaki obieramy, kroimy na plastry i w osolonej wodzie gotujemy do miękkości.
  2. Cebule siekamy i smażymy na maśle aż się zarumieni. Na patelnię dodajemy pokrojony boczek lub szynkę i podlewamy winem. Dusimy ok. 5 minut
  3. Nagrzewamy piekarnik do ok. 180-200 stopni.
  4. Do naczynia żaroodpornego kładziemy warstwę posypanych pieprzem i ewentualnie gałką muszkatołową ziemniaków, na nią połowę zawartości patelni (boczek/szynka, cebula), kilka łyżek śmietany i 2 plastry sera reblochon. Następnie to samo powtarzamy z nową wastwą tak, żeby ser był na samej górze. Można jeszcze podlać odrobiną wina.
  5. Pieczemy do pół godziny, aż ser się roztopi i przyrumieni.

Przygotowany w ten sposób tartiflette nie będzie się różnić od podanego w typowych sabaudzkich restauracjach, np. w Annecy. Trudno cokolwiek zepsuć, trzeba tylko trzymać się proporcji i ilości składników, wrzucanie ich na oko sprawi, że wyjdzie prawie idealne, a jak powszechnie wiadomo, prawie robi wielką różnicę. Niedawno wyszło mi idealnie, a poprzednim razem dodałam trochę za dużo śmietany i jednak było tylko prawie, choć nikt nie narzekał.


A dlaczego akurat reblochon?

reblochon de savoie


Bo to pyszny ser z krowiego mleka o kremowej konsystencji, który niemal od razu po wyjęciu z opakowania zaczyna się topić. Jest chronionym sabaudzkim produktem regionalnym i ma bardzo ciekawą historię. Otóż niechęć do płacenia podatków jest tak stara jak ludzkość, nie dziwne więc, że XIII-wieczni francuscy rolnicy starali się płacić poborcom jak najmniej. Właściciele ziem nakładali na nich podatek w zależności od ilości mleka, jaką udało im się uzyskać, więc rolnicy przed ich przyjazdem doili krowy tylko do połowy, dzięki czemu płacili mniej. Z drugiej partii mleka, które było bardziej tłuste, robili ser. Reblocher znaczy doić ponownie, stąd jego nazwa. Bardzo trudno go dostać w Polsce, bywa w Almie, ale nie zawsze. Można go zastąpić innym łatwo topiącym się serem: camembertem, raclette lub brie. Albo kozim, a wtedy tartiflette zamieni się w tartichèvre. Najlepiej smakuje z białym winem i sałatą.

Obsługiwane przez usługę Blogger.