... czyli o emigracji w okolice Genewy.

sobota, 21 lutego 2015

Jak żyje się w dwóch krajach jednocześnie?

W języku polskim nie ma chyba słowa, na które dałoby się przetłumaczyć francuskie frontalier, oznaczające kogoś, kto mieszka w jednym kraju, ale większość czasu spędza w innym (z reguły w pracy albo w szkole). Tu, gdzie od 3 tygodni mieszkam, czyli w szeroko rozumianych okolicach Genewy, prawie wszyscy mieszkańcy są frontaliers. Pracują w Genewie, ale z różnych (najczęściej finansowych, choć nie tylko) powodów mieszkają w okolicznych francuskich miasteczkach. Zastanawiam się jak to wyglądało, kiedy granica była realna, a kontrole regularne. Nie było to wcale tak dawno temu, sama pamiętam moją pierwszą wycieczkę do Szwajcarii i najnormalniejszą kontrolę paszportową. Teraz bardzo łatwo zapomnieć, że żyje się jedną nogą w jednym państwie, a drugą w innym, szczególnie, gdy nie zmienia się język (dla mnie niestety wciąż obcy, ale pracuję nad tym, żeby był coraz mniej).

Takie zjawisko występuje w wielu krajach, ale w Genewie jest szczególnie wyraźne, a żeby poznać przyczynę, wystarczy (jeśli w ogóle jest potrzebny) rzut okiem na mapę:



W najbliższe okolice Genewy da się więc dostać z Polski samochodem całkowicie omijając Szwajcarię, ale zdecydowanie tego nie polecam.Trzeba też pamiętać, że nie można beztosko przewozić przez granicę każdej ilości gotówki, alkoholu, czy nawet mięsa, bo kontrole się jednak zdarzają.

Dlatego odpowiedź na proste pytanie, do jakiego kraju się wyjeżdża, nie zawsze jest tak prosta jak się wydaje :) 


Genewa







16 komentarzy:

  1. Dodaję ten blog do moich ulubionych i czekam z niecierpliwością na kolejne notki. Mam nadzieję, że napiszesz, jak się tam znalazłaś, czemu akurat tam, i czym się zajmujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj marzy mi się ta francuska część Szwajcarii :) A możliwość pracowania w jednym kraju a mieszkania w drugim wydaje się bardzo ciekawa. Na pewno można zaobserwować wiele różnic i podobieństw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Na razie jestem tu zbyt krótko i wiem za mało, żeby pisać na ten temat, ale różne drobne rzeczy już rzucają się w oczy, szczególnie zachowania kierowców ;)

      Usuń
  3. u nas mówią na takie osoby SŁOIKI :)

    OdpowiedzUsuń
  4. tez będę śledzić Twojego bloga:), marzę o Szwajcarii i mam plan w niej zamieszkać, będę chłonąć każde info jakie tu zamieścisz:) a czas pokaże...Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy bylam w liceum dawno, dawno temu, marzylo mi sie pojechac i pobyc troche w Szwajcarii. Ale podobal mi sie bardzo wloski, a francuski wydawal sie melodyjny, ale nie do ogarniecia.
    Tymczasem zyciowy scenaiusz napisal sie sam i w Szwajcarii do tej pory jeszcze nie bylam (no wlasnie? dlaczego? sama nie wiem), a od cwierczwiecza posluguje sie codziennie francuskim, a wloskiego nadal nie znam.
    Ja rowniez zyje w dwoch krajach jednoczesnie, bo kraze na linii Bruksela-Paryz-Perpignan.
    Srednio 15 dni w miesiacu jestem w Belgii, a reczte we Francji. No ale trudno mnie zaliczyc do kategorii "frontalier ":)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nika, ale przecież bywasz regularnie w Alzacji, to może kiedyś się do Bazylei wybierzesz? :) Niedaleko masz ;)

      Usuń
  6. Francuski też mi się kiedyś wydawał nie do ogarnięcia i uczyłam się niemieckiego (niestety przestałam i wszystko poszło na marne), faktycznie nigdy nie wiadomo, co życie przyniesie ;) Jak się żyje tak na 2 kraje? Teraz mam taką fazę, że najchętniej spędzałabym 15 dni tu, a 15 w Krakowie, niestety ciężkie do zrobienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja w zasadzie też jestem frontarliersem ;) Mieszkam we Francji (Alzacja) i do Szwajcarii jeżdżę w soboty uczyć polskie dzieci w polskiej szkole :) Ogromnie mi się podoba taki dodatkowy aspekt różnorodności (jakby odkrywanie francuskiej mentalności było mało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O :) Do jakiego miasta? Masz uprawnienia do uczenia polskiego jako obcego, czy to nie jest konieczne?

      Usuń
  9. Da się zauważyć jakieś typowe dla obszarów przygranicznych animozje między przedstawicielami obu tych krajów? Coś w rodzaju "bo ci wszyscy Francuzi, to są..." albo "dobrze, że nie wychodzisz za Szwajcara, taki wstyd byłby w rodzinie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbyt krótko tu mieszkam, żeby mieć jakieś zdanie i obiektywne obserwacje, do tego znam praktycznie samych obcokrajowców. Z widocznych różnic, na pewno Francuzi są bardziej uprzejmi na drogach i znacznie chętniej przepuszczają pieszych. To akurat łatwo poznać po rejestracjach ;) Co do animozji, Genewczycy nie są zbyt zadowoleni z frontalierów, którzy im "zabierają pracę, robią korki i żyją sobie taniej u siebie", ale to przypomina polskie dyskusje o słoikach, więc nie jest to nic oryginalnego. Pewnie jest tego więcej, ale trzeba głębiej wejść w środowisko, żeby wszystko widzieć :)

      Usuń
  10. 39 yrs old Community Outreach Specialist Benetta McCrisken, hailing from Maple enjoys watching movies like "Resident, The" and Cycling. Took a trip to Carioca Landscapes between the Mountain and the Sea and drives a New Beetle. porada

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.