... czyli o emigracji w okolice Genewy.

niedziela, 25 października 2015

Moje ulubione francuskie produkty

Nie przypominam sobie, żebym zbyt często pisała o zawartości półek francuskich lub szwajcarskich sklepów. Nie jest to aż tak interesujące jak mogłoby się wydawać, bo w Polsce od dawna można kupić niemal wszystko. Niemal robi jednak sporą różnicę, bo są produkty, których poza Francją nie ma albo są drogie i trudne do zdobycia.

Wpis powstał w ramach wyzwania blogowego*, które tym razem polega na opisaniu ulubionych produktów z kraju, o którym się pisze. Wybrałam spożywcze, bo to łatwy i przyjemny temat – we Francji sklepowe półki uginają się od pysznego jedzenia. Czemu nie Szwajcaria? Bo praktycznie nie robię tam zakupów i niezbyt dobrze znam tamtejsze produkty.


Czego mi więc brakuje kiedy nie ma mnie we Francji?

Po pierwsze, serów kozich, na przykład Soignon. W Polsce są, ale znacznie droższe od krowich i nie do kupienia w każdym sklepie (choć jest coraz lepiej, bo bywają nawet w Biedronce). Przeważnie zawsze mam w lodówce woreczek małych porcji tych serków, w sam raz na mały głód. Jest też wersja przypominająca nasz twarożek, którą smaruję chleb albo dodaję do makaronu. Jest pyszny na pizzy i w naleśnikach. We Francji zakochałam się w kozim serze. W owczym zresztą też.



Kolejnym produktem, który polubiłam we Francji jest cydr. Za polskimi nie przepadam, bo są wszystkie, których próbowałam są słodkie, przez co mi zupełnie nie podchodzą. Francuskie cydry są różne, słodkie i wytrawne. Te drugie mają dość intensywny cierpki smak bardzo dojrzałych jabłek i są pyszne. Jeśli miałabym wybrać jeden ulubiony to chyba Val de Rance Brut.



Z trzecim produktem będzie trudniej, bo uwielbiam całą serię i bardzo trudno przychodzi mi wybranie jednego. Chodzi o jogurty, mleczne desery i lody marki Nestlé la Laitière. Nie jestem jakimś wielkim łasuchem jeśli chodzi o słodycze, ale wszystko z wizerunkiem mleczarki z obrazu Vermeera na opakowaniu sprawia, że nim bywam ;) Jeśli musiałabym wybrać jeden ulubiony produkt z tej serii to wygrałby deser pistacjowy w słoiczku. Ale wszystkie inne desery, jogurty i lody też trzymają poziom. Ich brakuje mi w lodówce najbardziej kiedy jestem w Polsce.




* W 80 blogów dookoła świata to akcja zrzeszająca blogi językowo-kulturowe. W jej ramach regularnie publikowane są posty na podobne tematy. Chcesz dołączyć? Napisz maila na blogi.jezykowe1@gmail.com. Chcesz poznać inne produkty spożywcze i nie tylko z Francji, Szwajcarii i innych krajów? Oto lista:



Austria:
Viennese breakfast – 3 austriackie produkty - marki

Chiny:
Biały Mały Tajfun – Moje 3 ulubione yunnańskie produkty

Francja:
Francais-mon-amour – Moje ulubione produkty z Francji
Love for France – Moje ulubione francuskie kosmetyki
Francuskie i inne Notatki Niki – Moje trzy ulubione morskie produkty z Francji
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim – Moje francuskie TOP 3, czyli jak zatrzymać przy sobie Francuza
Madou en France – Ekosprzątanie, czyli moje ulubione francuskie produkty do domu

Gruzja:
Gruzja okiem nieobiektywnym – Gdy mi ciebie zabraknie... 

Hiszpania:
Hiszpański na luzie – Trzy pyszne hiszpańskie produkty

Irlandia:
W Krainie Deszczowców - Moje trzy ulubione irlandzkie produkty

Kirgistan:
O języku kirgiskim po polsku – Moje ulubione produkty z Kirgistanu

Niemcy:
Niemiecka Sofa – 3 rzeczy z Niemiec
Niemiecki po ludzku – 3 ważne dla mnie niemieckie produkty
Językowy Precel – Moje 3 ulubione niemieckie produkty

Norwegia:
Pat i Norway – Trzy ulubione norweskie produkty

Szwecja:
Szwecjoblog – 3 ulubione wynalazki ze Szwecji

Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami – Moje trzy ulubione szwajcarskie produkty
Szwajcarskie Blabliblu – Mój osobisty top 3 szwajcarskich produktów

Turcja:
Turcja okiem nieobiektywnym – Smak i zapach granatów

Wielka Brytania:
Angielska Herbata – Moje trzy brytyjskie naj
Angielski C2 – Moje 3 ulubione
Head Full of Ideas – Moje 3 ulubione produkty z Wielkiej Brytanii

Włochy:
Studia,parla, ama – W 80 blogów dookoła świata, czyli moje trzy ulubione włoskie produkty 

Wietnam:
Wietnam.info – 3 produkty z Wietnamu, które warto polubić

poniedziałek, 19 października 2015

Francuski w tłumaczeniach - recenzja podręczników

Wracam po dłuższej przerwie i tym razem piszę z Krakowa. Wakacje się skończyły, za tydzień Targi Książki, więc i tu będzie o książkach, a konkretnie o moich nowych podręcznikach do nauki francuskiego.

Okładka pierwszej książki z serii
Kiedyś po lekcji języka (angielskiego co prawda, ale to nie ma znaczenia) rozmawiałam z nauczycielem o różnych metodach nauki. Powiedział, że jego zdaniem najlepiej jest uczyć się całych zdań w języku obcym, szczególnie na początku. Rzadko tak jest, bo zwykle przyswajamy słówka i gramatykę, która pozwala sklejać je potem ze sobą w zrozumiały sposób. Teoretycznie, bo w praktyce często ten klej jest niewystarczająco mocny i wszystko się rozsypuje. Zupełnie inaczej jest, gdy mamy w pamięci całą frazę.

Łatwiej mówić, trudniej zrobić, ale istnieją materiały, dzięki którym można uczyć się w ten sposób. Specjalizuje się w nich wydawnictwo Preston Publishing ze swoją serią ...w tłumaczeniach. Układ tych książek jest prosty. Składają się z krótkich rozdziałów poświęconych jednemu zagadnieniu i po lewej stronie widzimy zdania po polsku i miejsce na zapisanie ich po francusku, a po prawej stronie od razu dostajemy odpowiedzi wraz ze wskazówkami. Jest to więc odwrócona metoda z większości podręczników, w których najpierw podane są informacje, a potem ćwiczenia. Tu zaczynamy od ćwiczeń, a potem czytamy, dlaczego popełniliśmy błąd (jeśli tak się stało).

Typowa rozkładówka z pierwszego tomu

Do książki dołączona jest płyta, z której można korzystać w dokładnie ten sam sposób - najpierw polski lektor czyta zdanie po polsku, potem jest chwila ciszy dla słuchającego, po czym tłumaczy je lektorka francuska. Zarówno w książce, jak i na płycie przedstawione zostały też zasady wymowy, tak szczególnie ważne w nauce francuskiego od samego początku.



Na razie ukazały się dwie z czterech zaplanowanych książek w serii, pierwsza od zupełnych podstaw, druga na poziomie A2/B1. Każda składa się z 34 rozdziałów i powtórki i dotyczą tylko zagadnień gramatycznych, choć przy okazji można też nauczyć się nowych słówek. Nie traktowałabym ich jako jedynego podręcznika do nauki, ale są rewelacyjne jako dodatkowe ćwiczenia lub do powtórki gramatyki, np. przed egzaminem. Części mowy i słówka są umieszczone w kontekście, przez co nie są to typowe suche ćwiczenia z gramatyki, a wielokrotne powtórki danego zagadnienia ułatwiają zapamiętywanie. Bardzo dobrze sprawdza się też e-book, bo łatwiej wracać do ćwiczeń kilka razy niż w przypadku już uzupełnionej drukowanej książki. Można też wydrukować sobie pojedyncze rozdziały albo ćwiczyć na komórce, a pliki audio są takie same jak na płycie, tylko przychodzą mailem razem z PDF-em. Mam dwie pierwsze części i czekam na następne :)


Jestem też w kontakcie z wydawnictwem i mam dla Was 25% rabatu na te książki :) Przy zamówieniu wystarczy podać kod 58724FRA, dotyczy zarówno wersji pachnącej farbą drukarską, jak i e-booka. Można go wykorzystać do 19 listopada.





Obsługiwane przez usługę Blogger.