Wyjeżdżając z Krakowa myślałam, że będę tęsknić za moją ulubioną siecią pizzerii Domino's. Na spacerze w Genewie szybko jednak odkryłam, że niesłusznie, bo w tym dość małym mieście są aż 3 lokale. Menu jest trochę
Składniki, jak widać, nie są szczególnie wyszukane:
- ciasto na pizzę (na pewno lepiej zrobić samemu, ale gotowe też są w porządku i oszczędzają czas),
- ser raclette (na dużą pizzę poszło 9 plasterków wielkości 3/4 małej dłoni),
- ser mozarella (starty na tarce o grubych oczkach, wystarczy mała kulka, bo on nie ma dominować, zużyłam połowę opakowania ze zdjęcia, a i to podjadając w trakcie ścierania),
- szynka lub boczek (albo jedno i drugie),
- sos śmietanowy (użyłam zwykłej kwaśnej śmietany, crème fraîche i dała radę, ale lekko się zwarzyła, więc lepiej użyć gotowego lub zrobionego wcześniej sosu),
- zioła
.prowansalskie
Składniki ułożyłam na cieście w takiej kolejności: cienka warstwa śmietany, zioła prowansalskie (dość dużo), mozarella, raclette, szynka. Na końcu dodałam jeszcze kilka kawałków fety z papryką i ziołami prowansalskimi.
Zioła pachniały na cały dom, ale w smaku dominował raclette. I tak ma być :) Wszystkie składniki można kupić w Polsce, nawet racletta, choć chyba tylko w Almie, Auchan i może w bardziej specjalistycznych sklepach. Bon appétit !