... czyli o emigracji w okolice Genewy.

niedziela, 15 listopada 2015

Tragedia w Paryżu

W ten weekend planowałam opublikować zupełnie inny wpis, ale chyba byłoby nie na miejscu pisać o zwiedzaniu w sytuacji, gdy cały świat patrzy na Francję w zupełnie innym kontekście...



Około godziny 21.00 trzynastego listopada w serii sześciu skoordynowanych ataków, za które odpowiedzialne jest Państwo Islamskie, zginęło w Paryżu 129 osób, ponad 352 jest rannych, w tym 99 w stanie krytycznym. Najbardziej krwawy był atak na rockowy koncert w klubie Bataclan, być może dorównałby mu zamachowiec z okolic stadionu, który nie został wpuszczony na towarzyski mecz piłki nożnej między reprezentacją Francji i Niemiec, z prezydentem Hollandem na trybunach. 

Paryżanie okazali się być bardzo solidarni i sprawnie wykorzystali media społecznościowe by pomagać sobie nawzajem. Gdy na ulicach panował chaos i panika, zapraszali do domów tych, którzy nie mieli się gdzie schować. Razem z hashtagiem #portesouvertes (dosłownie: otwarte drzwi) podawali na Facebooku i Twitterze swoje adresy i liczbę osób, które mogą przechować. Policja apelowała później o niepodawanie adresów ze względów bezpieczeństwa, co wydaje się dość oczywiste, a jednak w sytuacji zagrożenia mieszkańcy mieli do siebie bardzo dużo zaufania.

Ogłoszono stan wyjątkowy i przywrócenie kontroli na granicach. Nie wiem jak wygląda to tutaj, gdzie granic szwajcarsko-francuskich jest bardzo dużo, a przez jedną przejeżdża nawet tramwaj. Nie potrzebuję na razie wyjeżdżać z Francji. Na prowincji jest zupełnie spokojnie i tylko naklejki Pray for Paris na niektórych samochodach przypominają o tym, co się stało. I oczywiście nieustanne reklacje w mediach, które polecam śledzić każdemu, kto zna francuski:




0 komentarze:

Prześlij komentarz

Obsługiwane przez usługę Blogger.