Dzisiaj dla odmiany kulinarnie. Nie jest to żadna znana potrawa regionalna, ale moje nowe danie popisowe, które ze względu na składniki jest luźno inspirowane kuchnią francuską. Jest banalnie proste, jak wszystkie moje dania popisowe (żaden wstyd!). I jak wszystkie zawiera ser.
Pisałam już wcześniej o serach: Raclette i Gruyère, teraz pora na kolejny. Roquefort [wym. rokfor] to ser owczy, żyłkowany, z niebieską pleśnią (penicillium roqueforti). Oryginalny jest wyrabiany tylko we francuskiej miejscowości Roquefort-sur-Soulzon, w jaskiniach o odpowiedniej wilgotności i temperaturze. Jego imitacje to między innymi włoska Gorgonzola (wytwarzana z mleka krowiego i innego rodzaju pleśni, ale smakuje podobnie) i polski Rokpol (też z krowiego mleka). Jeśli wierzyć legendzie, pewien francuski pasterz zapomniał któregoś dnia o kawałku owczego sera i po kilku tygodniach znalazł go przypadkiem w ciemnej i chłodnej pieczarze i tak powstał nowy rodzaj sera. Kto wie jakie skarby skrywają studenckie lodówki?
Po wyjęciu z opakowania śmierdzi jak tysiąc otwartych grobów, ale jest przepyszny. Raczej zbyt ostry do jedzenia solo, ale świetnie nadaje się jako składnik np. sosów. Na opakowaniu od razu rzuca się w oczy słowo bio, podobnie jak wszelkie certyfikaty ekologiczności. A to zwykła i niedroga marka supermarketowa! Napiszę kiedyś o powszechnym zamiłowaniu Francuzów do wszystkiego, co bio, eko i lokalne... A na razie czas na przepis.
Składniki (dla 2 osób, wszystkie do dostania w Polsce):
1. Kurczaka kroimy w kostkę, delikatnie solimy (ser jest bardzo słony, więc lepiej nie przesadzić) i konkretnie posypujemy ziołami prowansalskimi (powinny go przykryć). Odstawiamy do lodówki na pół godziny.
2. Smażymy go na patelni na oliwie, z dodatkiem czosnku (dodaję go pod koniec, żeby się nie przypalił).
3. Gdy kurczak jest prawie gotowy, gotujemy makaron w bardzo (!) delikatnie osolonej wodzie.
4. Gdy makaron się gotuje, przygotowujemy sos: w garnku podgrzewamy śmietanę i dodajemy ser, dokładnie mieszając.
5. Bon apétit !
A wracając do dań popisowych na bazie sera - i tak nic nie przebije makaronu z polskim twarogiem i masłem.
Pisałam już wcześniej o serach: Raclette i Gruyère, teraz pora na kolejny. Roquefort [wym. rokfor] to ser owczy, żyłkowany, z niebieską pleśnią (penicillium roqueforti). Oryginalny jest wyrabiany tylko we francuskiej miejscowości Roquefort-sur-Soulzon, w jaskiniach o odpowiedniej wilgotności i temperaturze. Jego imitacje to między innymi włoska Gorgonzola (wytwarzana z mleka krowiego i innego rodzaju pleśni, ale smakuje podobnie) i polski Rokpol (też z krowiego mleka). Jeśli wierzyć legendzie, pewien francuski pasterz zapomniał któregoś dnia o kawałku owczego sera i po kilku tygodniach znalazł go przypadkiem w ciemnej i chłodnej pieczarze i tak powstał nowy rodzaj sera. Kto wie jakie skarby skrywają studenckie lodówki?
Po wyjęciu z opakowania śmierdzi jak tysiąc otwartych grobów, ale jest przepyszny. Raczej zbyt ostry do jedzenia solo, ale świetnie nadaje się jako składnik np. sosów. Na opakowaniu od razu rzuca się w oczy słowo bio, podobnie jak wszelkie certyfikaty ekologiczności. A to zwykła i niedroga marka supermarketowa! Napiszę kiedyś o powszechnym zamiłowaniu Francuzów do wszystkiego, co bio, eko i lokalne... A na razie czas na przepis.
Składniki (dla 2 osób, wszystkie do dostania w Polsce):
- 250-300 gramów piersi z kurczaka (raczej nie więcej, całość jest naprawdę sycąca),
- opakowanie sera Roquefort (ok. 100-125 gramów),
- 250-300 gramów dowolnego makaronu (kolorowe świderki się dobrze sprawdzają, ale używałam też innych rodzajów),
- 100 gramów śmietany (używam najwyżej 12%, bo nie lubię ciężkich i tłustych sosów, ale pewnie w kanonicznych przepisach jest tłusta)
- zioła prowansalskie,
- ząbek czosnku,
- oliwa lub olej do smażenia.
Przygotowanie:
1. Kurczaka kroimy w kostkę, delikatnie solimy (ser jest bardzo słony, więc lepiej nie przesadzić) i konkretnie posypujemy ziołami prowansalskimi (powinny go przykryć). Odstawiamy do lodówki na pół godziny.
2. Smażymy go na patelni na oliwie, z dodatkiem czosnku (dodaję go pod koniec, żeby się nie przypalił).
3. Gdy kurczak jest prawie gotowy, gotujemy makaron w bardzo (!) delikatnie osolonej wodzie.
4. Gdy makaron się gotuje, przygotowujemy sos: w garnku podgrzewamy śmietanę i dodajemy ser, dokładnie mieszając.
5. Bon apétit !
A wracając do dań popisowych na bazie sera - i tak nic nie przebije makaronu z polskim twarogiem i masłem.